Widziałeś? No tam, tam leży, przed chwilą go jeszcze nie było, nie widziałeś tego??
Zdaje się, że nikt nie widział...Dzień, jak co dzień. Monotonia życia. Ulica, dość ruchliwa, jeden samochód, drugi, następny, dziesiąty...w lewo, w prawo, nieprzerywanym sznurem...i nagle PISK, ŁUP, chwila cisza, a potem ciche skamlenie, ciche..ale wdzierające się w serce.
Kot? Lis? Nie, to pies, młody pies, który właśnie zderzył się z autem i asfaltem. Czy wypadł na ulice z krzaków? Czy ktoś go wyrzucił z jadącego samochodu? Nie wiadomo. Tego nikt nie widział.
Psa dobre dusze przetransportowały do weterynarza. Był cały we krwi, poobijany, połamany...Jego rokowania nie były dobre. Dzięki szybkiej pomocy miał jednak szansę wyjść na prostą. Po kilku minutach badań, po podaniu środków przeciw bólowych, okazało się, ze psiak ma połamane TRZY łapy, poobijane żebra i kręgosłup, a także złamane przednie zęby...
Mimo wielkiego bólu psiak nawet na nas nie warknął! Oddawał się zabiegom. Może to z powodu szoku...Ale nawet później, gdy minęło kilka dni, nie wyjawił żadnej agresji! Na wszystko pozwalał ze spokojem.
Podjęliśmy się leczenia. Mimo, że psiak bezpański, mimo, że wielu poddałoby się na starcie.
I tak trafił do klatki w klinice, gdzie z gipsem na połowie ciałka czekał aż kości mu się pozrastają z pomocą zabiegów ortopedycznych.
Dostał na imię Lesio - nasz mały lisek, który ma dopiero jakieś 2 lata! Może trzy...Pomimo tego, co się w jego życiu wydarzyło, ile przeżył, zawsze pozostał radosny. Energia go rozpierała, ale jakby zdawał się wiedzieć, że nogi muszą tkwić niemal nieruchomo i starał się jak mógł nie broić.
U weterynarza spędził kilka miesięcy, kilka operacji za nim, czas rehabilitacji również, teraz Lesio czeka na dom. Już u nas. W przytulisku, gdzie bardzo szybko się odnalazł i zaczął już bronić "swojego" domu! Ale przytulisko, nawet dobre, to nie dom dla psa. Nie dom dla Lesia, który tyle przeżył, że teraz powinien być rozpieszczany w domowych pieleszach.
Lesio jest psem cudownym! Dość szybko można zyskać jego zaufanie i choć teraz czasem zdarza mu się fuknąć, przy zabiegach pielęgnacyjnych, to nic! Nie ma co się mu dziwić, że ma dość zastrzyków, czy weterynarzy! Uwielbia spacery, choć kondycja jeszcze nie ta, dumnie idzie przed człowiekiem, ale słucha się, nie w głowie mu ucieczki.
Próbuje zwracać na siebie uwagę, siada przed człowiekiem, przekrzywia łepek i podaje łapkę, raz lewą, raz prawą, a robi to z taką minką, że nie w sposób się do niego nie uśmiechnąć i nie przyjąć tej łapki, nie przybić drobnej piąteczki.
Gdy teraz patrzymy na Lesia, ciężko nam uwierzyć, że to ten sam pies, który trzema łapkami stał już w grobie. Tyle w nim życia, radości, te roziskrzone oczy i wiecznie merdający ogon.
Lesio stanie się wspaniałym przyjacielem! A hart jego ducha już zawsze będzie pokazywał światu, że nieważne, co się dzieje, trzeba się podnieść i iść dalej!
Podarujesz dom małemu bohaterowi? Podaruj kawałek serca, w zamian dostaniesz całe, i jeszcze duszę, która huśta się na ogonie i rozwiewa smutki!